Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
Komentarz
Dwie różne wypowiedzi rozpoczynające się od tego samego słowa. Pierwsza, faryzeusza, skoncentrowana na jego zasługach, druga, celnika, wołającego o aktywność Boga. Obie rozbrzmiewają w tej samej przestrzeni świątyni, lecz tylko jedna jest skierowana tak naprawdę ku Panu. Nie ma miejsca na reakcję Boga w przekazie płynącym od faryzeusza; zajmuje się on sobą, dlatego nie doświadcza Bożej ingerencji. Celnik natomiast odniósł się do Pana i Bóg wkroczył w sobie właściwy sposób: uwalniając, usprawiedliwiając. Żadna z tych osób nie jest pytana o przewinienia ani rozliczana z błędów. Żadna nie jest pytana o dobre uczynki ani o akty pobożności. Skoro jednak przyszli do domu Stwórcy, to naturalne jest wejście w kontakt z Nim. Warto zadbać o uważność.
komentarz: s. Joanna Nowińska
Pokaż rozważanie
Ukryj