X
 

Gdy Jezus podniósł oczy, zobaczył, jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak pewna uboga wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: «Prawdziwie, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę Bogu z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie».

    Łk 21, 1-4

Komentarz

Ile razy trzymaliśmy w ręce banknot lub kartę kredytową, zastanawiając się, czy warto wydać daną kwotę na konkretny cel? Ile razy przeliczaliśmy budżet, szukając oszczędności? Ile razy ogarniała nas złość, że zbyt „lekką ręką” wydaliśmy pieniądze na coś zbędnego?


komentarz: ks. Tomasz Koryciorz

Pokaż rozważanie 

 Ukryj 


Ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała

         Trzeba dawać to, co was choć trochę kosztuje. Nie wystarczy dawać jedynie tego, bez czego można się obejść, ale także to, bez czego nie możecie i nie chcecie się obejść – rzeczy, do których jesteście przywiązani. Wasz dar stanie się wtedy ofiarą, która ma wartość w oczach Bożych. Ja to nazywam miłością w czynie. Codziennie widzę, jak ta miłość wzrasta u dzieci, mężczyzn i kobiet. Pewnego dnia schodziłam ulicą. Pewien żebrak przyszedł do mnie i powiedział: Matko Tereso, wszyscy ci dają prezenty. Ja także chcę ci dać coś. Dzisiaj otrzymałem jedynie dwadzieścia dziewięć centymów na cały dzień i chcę ci je dać. Przez chwilę się zastanawiałam: jeśli wezmę te pieniądze (tą tak mizerną sumę), to on nie będzie miał nic do jedzenia wieczorem, ale jeśli ich nie wezmę, to sprawię mu przykrość. Wyciągnęłam zatem rękę i wzięłam pieniądze. Nigdy na żadnej twarzy nie widziałam tyle radości jak na obliczu tego człowieka, tak szczęśliwego, że mógł ofiarować coś matce Teresie! To było dla niego ogromne wyrzeczenie, wyżebrał cały dzień na słońcu tę mizerną sumę, z którą nic nie można było zrobić. Ale to było także wspaniałe, te monety, z których rezygnował, stawały się fortuną, bo zostały dane z tak wielką miłością.

Prosta droga
Św. Matka Teresa z Kalkuty (1910–1997)



Jezus odpowiedział: Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie ?

    J 18, 34


         Ty nie potrzebujesz pytać innych o królewski charakter Chrystusa. Rzuć tylko okiem na karty ewangelii i w dzieje świata, a przekonają cię niezbicie o królewskiej władzy Zbawiciela.

         Ewangelista notuje: Moc wychodziła od Niego (Łk 6, 19). Morze uspokoiło się, choroby ustępowały, szatani drżeli, śmierć surowa oddawała swe ofiary, rota w ogrodzie Getsemani pada pokotem na ziemię przed jego stopy, a gdy kona na krzyżu cała natura składa mu hołd. Mądrość jego nauki nawet na najzaciętszych jego wrogach wymusza to wyznanie: Uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę (Mt 7, 29).

         Próbuj zgłębić także iście królewskie triumfy jego Kościoła. Zwycięstwa nad zbezczeszczonymi krwią prześladowcami pierwszych trzech wieków, nad przeróżnymi błędnymi naukami następnych czasów, zwycięstwa nad wewnętrznym i zewnętrznym rozkładem moralności, nad reformacją, rewolucją, zapędami sekularyzacyjnymi, nad tak zwanym oświeceniem i modernizmem. Prawdziwe triumfy, które przetrwały wszystkie potęgi ziemskie, wszystkich faraonów, cezarów, despotów, cesarzy i władców i wszystkich pogrążyły w mglistym zapomnieniu. Prawdziwe triumfy, zdobyte nie przemocą i mieczem, lecz duchem tego, który rzekł: Miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16, 33). Triumfy od długich dziewiętnastu stuleci !

         Jest coś tragicznego w zaślepieniu i zatwardziałości świata, który wie o tych zwycięstwach, o tej potędze Chrystusa, a mimo to odmawia posłuszeństwa jego królewskiej władzy. Straszny to grzech przeciw Duchowi Świętemu !

         Lecz ty nuć pieśni hołdu Panu i wołaj: Ty, Chryste, jesteś królem chwały ! Składaj mu też hołd praktycznie, głównie przez apostolstwo świeckie. Niech będzie twoją dumą pracować, walczyć i cierpieć pod sztandarem Chrystusa Króla i jego Kościoła. Wołaj z natchnionym św. Śpiewakiem: Z mego serca tryska piękne słowo: utwór mój głoszę dla króla (Ps 45, 2).


Rozmyślania pochodzą z książki "Z Bogiem" o. Atanazego Bierbauma OFM
wydanej w Krakowie w 1934 r. za aprobatą tamtejszej Kurii Książęco-Metropolitalnej.